Dzień pierwszy
Bydgoszcz - Budzistowo - Kołobrzeg (8.07.2010)
(t= 2,33 h śr.= 9,30 km/h dyst.= 24 km)
Z dworca głównego z Bydgoszczy wyjeżdżam do Kołobrzegu pociągiem o g. 12.38. Na miejscu jestem o g. 16.45. Na szczęście jest przedział do przewozu rowerów. Kołobrzeg to miasto uzdrowiskowe. W mieście i okolicach występują źródła wody mineralnej, solanki oraz pokłady borowiny. W Kołobrzegu leczy się głównie choroby górnych dróg oddechowych, krążenia i choroby stawów. To jedno z najstarszych miast na Pomorzu Zachodnim, które istniało już w VIII wieku, gdzie funkcjonował gród obronny słynny na całe Pomorze (pierwotna lokalizacja na terenie dzisiejszej wsi Budzistowo). Szukam kempingu. Znajduję taki za 25 zł, w tym jest 3,50 zł klimatycznego. Nazywa się Baltic. Warunki są bardzo dobre. Rozbijam namiot i ruszam rowerem do Budzistowa, gdzie znajduje się zabytkowy kościół pw. św. Jana Chrzciciela z 1222 roku.
Po powrocie zagaduję sąsiadów na kempingu. Okazuje się, że to bydgoszczanie z Górzyskowa. Pytam się dozorcy, jaka jest woda w morzu, a on mi odpowiedział, że już 20 lat nie kąpał się w morzu (mieszka 250 m od plaży). Zawsze jeździ do rodziny nad jezioro. Ciekawe rzeczy. Udaję się nad morze. Jadę wzdłuż wybrzeża ścieżką rowerową. Po zjedzeniu lodów czas na kąpiel. Jestem jedynym kąpiącym się. Woda jest dosyć ciepła. Ruszam do latarni. Kupuję sobie hot doga za 4 zł. od chłopaka jeżdżącego rowerową kuchnią. Jak się dowiedziałem jego firma ma takie 4 wykonane na specjalne zamówienie przez profesjonalny zakład. Stara się jeździć, ale ma tylu klientów, że najczęściej stoi w jednym miejscu. Podziwiam jeszcze piękny zachód słońca i wracam do namiotu. Biorę prysznic i spać.