Dzień piąty
Kirchberg an der Pielach - Mariazell (7.08.2007)
(t= 5.55 h śr.= 11.5 km/h dyst.= 65.5 km)
Droga na początku jest tylko lekko pod górkę. Jadę swobodnie. Później się zaczęło. Razem 37.5 km wyłącznie pod górę. To był najtrudniejszy dzień w całej wyprawie. Przeszedłem wiele kilometrów. Wjechałem z poziomu 250 m npm na 900 m npm. Sporo trenujących kolarzy. Mogę im tylko pomachać. Mnóstwo motocyklistów. A ja przede wszystkim idę.
To jest ponad moje siły. Myślałem już, że Mariazell jest dzisiaj nieosiągalne. Ale po podejściu był zjazd. Ale później znów podjazd z 600 m npm na 800 m npm. Do tego zrobiło się bardzo gorąco. Do celu dojeżdżam o g. 19.00. Nogi mam obolałe. Sanktuarium jest jeszcze otwarte. Spokój, cisza. Można się bez przeszkód pomodlić.
Wcześniej zrobiłem zakupy w Billi. Jadę na kemping w St. Sebastian. Jest mokro i zimno. Kemping kosztuje 8 €. Brak ciepłej wody i jest 4 km od sanktuarium. Mariazell obchodzi w tym roku 850 lecie. Jutro będzie wielkie spotkanie młodzieży. Cóż za wyczucie czasu. To już koniec tego bardzo trudnego ale i pełnego wrażeń dnia.