Dzień czternasty
Cervia - Fano (18.08.2007)
(t= 6.09 h śr.= 14.9 km/h dyst.= 88 km)
Pobudka o g. 5.45. Pakowanie, modlitwa, piję plussz z magnezu i wapnia i w drogę. Jadę przez nadmorskie miejscowości turystyczne. Jest jeszcze wcześnie więc nie ma tłoku. Przy głównym deptaku gotuję sobie makaron z dżemem. Robię toaletę poranną i myję naczynia w hydrancie.
Czas zajechać nad morze co też czynię. Plaże są zabudowane i często płatne. Ruszam więc dalej. Ruch robi się coraz większy. Dojeżdżam do plaży jeszcze nie do końca zagospodarowanej i tutaj postanawiam się wykąpać. Woda jest ciepła. Niestety jest też kobieta topless. Po kąpieli myję się pod prysznicem ze słodką wodą. Przebieram się i ruszam dalej. Ogólnie pobyt na plaży był pozytywny.
Ruch samochodowy nie słabnie. Również upał. Jest około 40 °C. Co ciekawe plaże zapełniają się dopiero wieczorem. Wtedy trudno znaleźć wolne miejsce. Ja już oglądam je tylko z daleka. Muszę uważać na samochody które próbują parkować. Dojeżdżam do miejscowości Fano. Szukam możliwości odprawienia wieczornej Mszy św. ponieważ jest sobota wieczór i nie wiadomo jak będzie jutro. Jest już po 17.00 i trudno o to. Ale znajduję sanktuarium Madonna del Ponte w której jest Msza św. o g. 17.30.
Idę do zakrystii. I mogę odprawiać razem z proboszczem. Kiedy pytam się o kemping daje mi 20 €. Rano będę mógł również odprawić Mszę św. Kemping okazuje się bardzo drogi. Początkowa cena dla mnie to 30 €. Później schodzi na 16 €. Kemping jest głównie dla samochodów dlatego został utwardzony i trudno na nim rozbić namiot. Ale w końcu mi się udaje. Dzisiaj rozbijam tylko moskitierę ze względu na upał. Myślę, że nie będzie padało. Biorę prysznic w ciepłej wodzie, robię pranie i idę się rozejrzeć. Kładę się spać około 22.00. Umęczony upałem i podróżą szybko zasypiam mimo pociągów które przejeżdżają 50 m ode mnie.