Dzień szesnasty
Loretto - Recanati - Castelraimondo (20.08.2007)
(t= 4.54 h śr.= 13.6 km/h dyst.= 64 km)
Pobudka o g. 6.00. Jem śniadanie przygotowane przez siostry. Składam ofiarę pieniężną. Rozmawiam też z Moniką i Martą. Zachodzę jeszcze na Mszę św. do sanktuarium i ruszam w drogę. Znowu są ostre pagórki i to w samym mieście. Trzeba niestety iść. Panuje upał. Ziemia jest bardzo spieczona. Kieruję się na Asyż. Dojeżdżam do pięknej miejscowości Recanati.
Do Rzymu jest tylko 220 km, ale ze względu na Asyż oddalam się od niego a nie przybliżam. Czy warto? Niech każdy oceni sam i wybierze się do Asyżu. Dzisiaj są poważne pagórki i upał. Zakupy robię w supermarkecie. Dojeżdżam do Castelraimondo, czyli zamku Rajmunda i zaczynam poszukiwania noclegu. Jest już po 19.00. Pytam się o kemping ale miejsce na które zostaję skierowany, tor kartingowy, jest opuszczone i nikt nie prowadzi kempingu. Rozglądam się ale jadę dalej. Może znajdę inne miejsce.
Wcześniej dowiadywałem się o Mszę św. która miała być, jak zrozumiałem, rano o g. 8.00. Miejsce na nocleg znajduję zaraz za miastem, przy bocznej dróżce prowadzącej na pole. Równe i ukryte miejsce. Tam się rozbijam. Wcześniej jem kolację. Modlitwa i spać. Jutro celem jest Asyż.