Dzień siedemnasty
Tuchów - Ciężkowice - Jamna - Gródek n/Dunajcem (17.07.2008)
(dyst.= ok. 60 km)
Budzę się o g. 7.20. Coś przeskoczyło mi w szyi. Dwa razy musiałem uspokajać młodzież (po g. 23.00), która tutaj przebywała. Takich rzeczy na pewno nie ma w lesie. Biorę za to prysznic. Mszę św. odprawiam w sanktuarium u Redemptorystów. Zostaję zaproszony na bardzo smaczne śniadanie. Brat Łukasz oprowadza mnie po przepięknym ogrodzie zakonnym. Jak ktoś chce to u Redemptorystów można zanocować. Może korzystać także z wyżywienia. Wyjątek to czasu odpustu od 1 - 9 lipca, kiedy jest problem z wyżywieniem.
Robię sobie kanapki na drogę, pakuję się i wyjeżdżam. Jest to odcinek drogi znany mi sprzed 2 lat. Dojeżdżam do Ciężkowic. A tu już jest Skamieniałe Miasto. Przed 2 laty tylko przejechałem obok. Teraz planuję trochę tutaj pochodzić. Rower zostawiam lekko zabezpieczony na parkingu. Jest tutaj bardzo specyficznie, ale bardzo ładnie. To miejsce jest unikatowe nawet na skalę europejską. Po zwiedzaniu kupuję sobie na parkingu herbatę i jem swoje kanapki. Nasycony kieruję się na Jastrzębią. Przy pierwszym drogowskazie - Jamna - skręcam. Później jest i drugi - Jamna - 4 km.
Jest tak stromo, że 3 km podprowadzam rower. To przecież są góry. W kościele w Jamnej trafiam na koronkę do Bożego Miłosierdzia. Na chwilę zjeżdżam do ośrodka. Korzystam z toalety i w drogę. To już ostatni odcinek przed Gródkiem. Zjazd jest bardzo ostry i do tego jest bardzo wąsko. Cały czas trzymam ręce na hamulcu. Wszystko działa jak należy. Po przejechaniu 7 km do krzyżówki, zostało mi jeszcze 8 km do Gródka. Jeden fragment ok. 1 km muszę przejść. Na miejscu w Gródku nad Dunajcem jestem o g. 17.30. W recepcji od razu się pytają czy przyjechałem rowerem, bo pamiętają mnie sprzed dwóch lat. Otrzymuję jedynkę i mogę cieszyć się rekolekcjami.