Dzień szesnasty
Świnoujście - Międzyzdroje - Międzywodzie - Dziwnów - Pustkowo - Trzęsacz - Rewal - Niechorze (22.07.2009)
(t= 6,07 h śr.= 13,2 km/h dyst.= 81 km)
Wstaję o g. 7.00. Składam namiot i wyruszam o g. 8.00. W Świnoujściu jest kontynuacja ścieżki rowerowej międzynarodowej trasy R10. Jadę na przeprawę promową a później do latarni. Przyjechała jakaś wycieczka więc oglądam ja tylko z zewnątrz. Trasa rowerowa prowadzi lasem. Niektóre odcinki są piaszczyste. Znowu nie jest łatwo. Wchodzę na wieżę obserwacyjną Goeben. Mocno odczułem lęk wysokości gdy znalazłem się w części gdzie jest tylko kratownica. Na trasie spotykam w zasadzie samych Niemców. Przejeżdżam przez Międzyzdroje. Tutaj jest pełno ludzi. Po prawej mam Woliński Park Narodowy z Rezerwatem Żubrów. Jadę ostro pod górę. Wjeżdżam pod Gosań - najwyższe wzniesienie polskiego wybrzeża leżące bezpośrednio nad morzem (95 m npm.) i Grzywacz - najwyższe wzniesienie wyspy Wolin (116 m npm.) na której się znajduję. Znajdują się około 4 km od Międzyzdrojów, przy szosie nr 102, na odcinku Międzyzdroje - Dziwnów.
Mijam Wisełkę - małą miejscowość leżącą nad morzem i Jeziorem Wisełka. Kołczewo znane jest z usytuowanego tutaj pola golfowego o randze międzynarodowej (66 ha, najstarsze w Polsce). Także leży nad morzem i Jeziorem Kołczewo. W Międzywodziu idę do baru na obiad. Zamawiam sobie rybę jak to nad morzem. Niestety jedzeniu towarzyszą małe czarne stworzenia których jest pełno w powietrzu. Wcześniej nigdzie ich nie było. Cały czas się wycieram. W Dziwnowie udaję się na plażę, ale tylko na chwilę. Pogoda jest niesprzyjająca. Lekko pada i na chwilę przestaje. Następnie znów to samo.
Spotykam rowerzystkę z zagranicy, która pytała się mnie o drogę. Nie wie jeszcze dokąd dzisiaj pojedzie. W Pustkowie, w którym jestem pierwszy raz, oglądam replikę krzyża z Giewontu, który w zamyśle organizatorów miał połączyć duchowo ludzi mieszkających pomiędzy Bałtykiem a Giewontem. Postawiony został 26 maja 2007. Do plaży mimo wysokiego klifu, prowadzi droga dla rowerów i inwalidów. Władze bardzo się postarały. Jadę bardzo dobrą drogą rowerową. Dojeżdżam do Trzęsacza. Na wschód od niego przechodzi południk 15°00' długości geograficznej wschodniej, wyznaczający czas środkowoeuropejski. To miejscowość z kąpieliskiem morskim położonym na brzegu klifowym. Widać tam moc morza. We wsi znajdują się ruiny gotyckiego kościoła wybudowanego pośrodku wsi na przełomie XIV/XV wieku w odległości prawie 2 kilometrów od morza.
Ostatnie nabożeństwo odprawiono w kościele 2 marca 1874 roku. Wyposażenie świątyni przewieziono do katedry w Kamieniu Pomorskim, a część zabytkowego tryptyku można obejrzeć w Rewalskim kościele. W 1901 roku zawaliła się pierwsza jego część. Dziś pozostał jedynie fragment południowej ściany. Obecnie trwają intensywne prace nad ochroną ruin przed sztormami. Jest to jedyna tego typu atrakcja turystyczna w Europie.
Oglądam potężna i odkryta latarnię w Niechorzu. O g. 19.00 odprawiam Mszę św. Proboszcz w ramach ogłoszeń spytał się czy ktoś by mnie wziął na nocleg. Znalazła się pani Eugenia Nowakowska z Rewala. I tak miałem nocleg w przyczepie kempingowej. Musiałem się wrócić 5 km do Rewala. Na prośbę właścicielki poświęciłem przyczepę. Byłem w niej pierwszym gościem. Zostaję poczęstowany kolacją. Później rozmawiamy. Idę nad morze i i do latarni. Wracam o g. 23.00. Biorę prysznic i zostaję upomniany przez sąsiadów, że tak późno. Zmęczony idę spać.