Dzień czwarty
Tulln - Paudorf - St. Polten - Kirchberg an der Pielach (6.08.2007)
(t= 6.15 h śr.= 15.5 km/h dyst.= 94 km)
Pobudka o 5.00. Biorę prysznic w ciepłej wodzie i robię pranie. Do dyspozycji pralka. Kiedy wyjeżdżam recepcja jest jeszcze zamknięta. Dzisiaj jadę fragmentem trasy naddunajskiej (Donauradweg), żeby zobaczyć co to takiego. Biegnie ona wzdłuż Dunaju od Pasawy w Bawarii przez Wiedeń do Bratysławy na Słowacji. Miasteczko Tulln nad ranem jest bardzo senne. Zakupy robię w Billi (supermarket). Na śniadanie jem dwie słodkie bułki i baton energetyczny z Polski.
Czas ruszyć dalej. Na szlaku ogromna ilość turystów. Starych i młodych. Z sakwami i bez. Z przyczepkami i bez. Grupami i pojedynczo. Austriacy i obcokrajowcy. Droga prosta jak stół. Momentami aż zbyt monotonna. Wszędzie drogowskazy dla rowerzystów. Przy drodze specjalne restauracje. Po prostu pełna infrastruktura. Trasa w dużej części biegnie wzdłuż samego Dunaju. Temperatura powyżej 30 °C. Na obiad gotuję sobie makaron z dżemem.
Czuję się jakiś osłabiony. Chyba się zatrułem. Jadę dosyć wolno. Do planowanego Melke nie dojadę. Trzeba korygować trasę. Wybieram drogę przez Paudorf. Tam jem przydrożne śliwki węgierki przy potężnym podjeździe. Przez St. Polten udaję się do Kirchberg. Trasa pagórkowata. Miejscami bardzo. Nocleg znajduję na łące przy rzeczce. W Austrii jest mnóstwo takich poprzycinanych łąk jakby stworzonych do noclegu. Wystarczy znaleźć miejsce bardziej ukryte i gotowe. Myję się w zimnej rzece. Rozbicie namiotu. Modlitwa i spać.