Dzień drugi
Bydgoszcz - Chełmża - Wąbrzeźno - Bobrowo (1.07.2008)
(t= 6.31 h śr.= 16.7 km/h dyst.= 109 km)
Rano odprawiam Mszę św. w mojej parafii rodzinnej pw. Opatrzności Bożej. Krótko rozmawiam z proboszczem i wikariuszami m.in. z ks. Andrzejem, kolegą z kursu, który wybiera się na pielgrzymkę pieszą do Wilna. W domu jem wspaniałe śniadanie (smażona biała). Wyruszam o g. 9.20. Na drogę dostaję 5 bułek. To powinno wystarczyć na cały dzień. Przez Bydgoszcz, w dużej części, można już przejechać ścieżkami rowerowymi. Nie jest więc źle.
Jadę do Fordonu, dzielnicy Bydgoszczy, do mechanika na wymianę klocków hamulcowych do tarczówki, dętki i przeglądu całości roweru. Wszystko jest wykonane w 1 h. To jest mój stały sklep i serwis od wielu już lat. Mieści się na ul. Langego. Przejeżdżam kilometrowy most na Wiśle i jadę do Ostromecka. Tutaj skręcam do parku i chwilę odpoczywam. Kieruję się na Wudzyn. Jest gorąco. Temperatura sięga 30 °C. Jednak niebo pokrywa większa ilość chmur niż wczoraj.
Robię objazd Chełmży. Bardzo ładne miasteczko. Udaję się także nad jezioro. Obieram kierunek na Wąbrzeźno. Tam na rynku rozmawiam z mężczyzną, który ma ponad 80 lat i świetnie się trzyma. Mówi, że dużo chodzi na powietrzu. On też pokazuje mi drogę na Osieczek. Jest ona zupełnie pusta. Niestety nawierzchnia jest nie najlepsza. W Brudzawie robię zakupy, przede wszystkim wodę i rozmawiam z miejscowymi. Chciałem dojechać do Wąbrzeźna ale robi się późno (g. 20.00) a sił też brakuje. Rozbijam się na dziko niedaleko jeziora, ale bez dostępu.