Dzień drugi
Horní Čermná - Moravska Trebova - Brno (4.08.2007)
(t= 8.27 h śr.= 16 km/h dyst.= 131 km)
Pobudka o g. 5.00. Nie chce mi się już spać i jest trochę zimno. Zaparzyłem sobie miętową herbatę. Później modlitwa, pakowanie i w drogę. Od początku ostry podjazd - 250 m różnicy poziomów. Później jakieś następne wzgórza. Temperatura 16 °C ale nie pada. Dojechałem do miejscowości Moravska Trebova gdzie obejrzałem sobie zamek i kupiłem bardzo dobre lody (zmrzliny). Miasteczko w sobotę jak wymarłe. Sklepy otwarte do g. 11.00. Dłużej otwarte są supemarkety.
Zakupy zrobiłem w LIDL-u. Pyszny, gęsty jogurcik, czekolada, dwa pączki i 2 litry pepsi. To był już niezły ciężar i łatwo odczuwalny. Dzisiaj zjeżdżałem kilka razy po 60 km/h. To mój osobisty rekord. I te wejścia w zakręt. Wrażenia niesamowite. Bardzo dobrze spisują się hamulce tarczowe. Na początku drogi jest pobocze, później już niestety nie.
Ruch coraz większy. Zbliżam się do Brna. Dojazd tylko autostradą. Nikt jednak nie reaguje. Zjeżdżam na przedmieścia i szukam kościoła, a później plebanii. Jutro przecież niedziela i trzeba być na Mszy św. Niestety nikogo nie zastaję bo przyjechałem za późno (po 19.00). Troszkę czekam. W międzyczasie telefon do domu. Na plebanii nikt się nie pojawia. Objeżdżam Brno. Może znajdę jakiś tani hotel? Bardzo ładne centrum miasta. Warto by tu kiedyś przyjechać.
Teraz nie ma czasu. Trzeba szukać noclegu. Wyjeżdżam za miasto. Przejazd przez miasto trwał godzinę. Jest już ciemno. Lasy niestety bardzo zarośnięte. Nie ma w ogóle ścieżek. Około 21.30 znajduję nocleg na polu 10 m od drogi. Nic już nie widać. Rozbijam namiot, modlitwa i spać.