Dzień siódmy
Biskupów - Nysa - Otmuchów - Paczków - Kamieniec Żąbkowicki - Bardo (13.07.2009)
(t= 5,35 śr.= 13,7 km/h dyst.= 77 km)
Pobudka o g.7.00. Sam odprawiam Mszę św. w kaplicy benedyktynów. Jem śniadanie, pakuję się i wyruszam o g. 10.00. Jadę spokojną drogą przez Białą Nyską. Dzisiaj wyjątkowo nie chce mi się jechać. Po niecałych 20 km jestem w Nysie. Zwiedzam kościół św. Jakuba i św. Agnieszki z XV w. Posiada jeden z najbardziej spadzistych dachów w Europie o niebagatelnej powierzchni 4 tysięcy m², jest to też miejsce pochówku sześciu biskupów wrocławskich. Objeżdżam inne zabytki. Jestem także koło Domu Generalnego sióstr Elżbietanek, z którymi będę współpracował w nowej parafii.
Po po godzinie pobytu w Nysie ruszam na Otmuchów, ale boczną drogą przez Jędrzychów. Nie zobaczyłem niestety Jeziora Nyskiego. Droga jest dosyć spokojna. Przede mną rozpościera się piękny panorama Otmuchowa. Ładne miasteczko. Z zabytków oglądam Zamek biskupi, wzniesiony prawdopodobnie w XIII w. Kościół św. Mikołaja - Okazała, barokowa budowla z 1693 r. Oraz ratusz z XVI wiecznym zegarem słonecznym. Ładne miasteczko. Jadę dalej boczną drogą wzdłuż jeziora. Zjeżdżam na chwilę na brzeg. Zrobiło się upalnie. W Lubiatowie rozmawiam z miejscowym o pałacu i historii krzyża pokutnego. Ktoś zabił i dlatego go postawił. W Pomianowie i później droga jest okropna. Pełna dziur. Jadę slalomem.
W Paczkowie oglądam średniowieczne mury miejskie. Niestety jest dość dużo pijanych. Kieruję się na Kamieniec Ząbkowicki. Droga składa się z betonowych bloków. Przejechałem ok. 50 km. Robi się dosyć późno i niestety nie wjeżdżam do Kamieńca. Podziwiam tylko z daleka zamek i kościół pocysterski. Na rzece Nysa Kłodzka pierwszy raz widzę efekty powodzi w postaci pływających całych drzew. Skręcam na Ożary i Przyłęk. Jestem już blisko celu chociaż zostałem wprowadzony w błąd przez miejscowego, że jest dalej. Teren pagórkowaty. W sklepie w Bardzie kupuję colę, bo już nie mam nic do picia. Na miejscu w Bardzie jestem o g. 20.00. Znajduję nocleg w sanktuarium u zakonników. Zostaję zaproszony na kolację. Obchodzę niewielkie Bardo. Później wieczorne rozmowy z redemptorystami. Minął już siódmy dzień wyprawy. Mam zrobione ponad 560 km.