Dzień Szósty
Chmielno - Góra Wieżyca - Szymbark - Kościerzyna - Wiele (21.08.2009)
(t= 5,16 h śr.= 15 km/h dyst.= 79 km)
Wstaję o g. 6.20. Budzi mnie głos dziecka, które w sąsiednim namiocie na cały głos ciągle woła - mama, a później i tata. No to wstaję. Pakowanie zajmuje mi czas do g. 7.40. Kemping jest bardzo porządny. Kosztuje 15 zł plus żeton za 2 zł na prysznic. Znajduje się w przesmyku między Jeziorem Białym a Kłodzko. Zakupy robię w Zaworach. Znowu mam piękny krajobraz i spore górki. W Ręboszewie znowu mylę kierunki (pojechałem na Kartuzy) i kilka kilometrów nadrabiam. Mijam miejscowość wypoczynkową Ostrzyce. Po drodze było kilka pól namiotowych.
Temperatura ponad 30 °C. Jest bezwietrznie. Mój cel to Góra Wieżyca. Jadę od miejscowości Wieżyca. Przed główną drogą jest parking. W krzakach zostawiam rower i według zasady, że co w górę to na Wieżycę, nieznaną mi ścieżką przez las tam trafiam po ok. 10 minutach. Wchodzę na wieżę widokową. Mam trochę lęk wysokości. Ale warto było tutaj wejść. Widok jest wspaniały. Wejście jest płatne (4 zł). O g. 13.00 jestem w Szymbarku w Centrum Edukacji i Promocji Regionu. Pełno tu ludzi. Wstęp kosztuje 10 zł. Największą atrakcją jest Dom stojący na głowie oraz najdłuższa deska i stół na świecie. W największy upał stoję w kolejce do do mu do góry nogami. Ale dzięki temu kolejka jest mniejsza. Niektórzy wychodzą zaraz po wejściu albo wychodzą fioletowi. Tak to działa. U mnie jest spokojnie. Ale jakiś efekt jest.
O g. 15.00 ruszam dalej. Czas niestety szybko biegnie. Jadę krajówką na Kościerzynę. Nie ma pobocza ale da się jechać. Przez Kościerzynę tylko przejeżdżam. Skręcam na Stawiska. Do Swornegaci mam za daleko, jadę więc do Wiela. Po 3 próbie znajduję nocleg. Zostawiam rzeczy i idę nad jezioro. Zachód słońca jest za chmurami. W kuchni domu jest telewizor i oglądam mistrzostwa świata w lekkiej atletyce w Berlinie. Kładę się o g. 23.30.